środa, 10 grudnia 2014

książka


Odkąd skończyły się wakacje czytam głównie książki filozoficzne i socjologiczne. Napiszę jednak o pozycji z literatury pięknej.




Miałam podobną minę, gdy będąc nad morzem w jednej z namiotowych księgarni zobaczyłam książkę napisaną przez Salvadora Dali o nim sam samym - czyli książkę "Moje sekretne życie". Jak to możliwe, że umknęła mi informacja o jej wydaniu - pomyślałam.
Właściwie to nie wiem jak wyobrażałam sobie Salvadora Dali, ale chyba jednak nie tak jak sam siebie przedstawił. Z drugiej jednak strony nie należę do "wyznawców jego sztuki". Nie zmienia to faktu, że wydaje mi się genialna w kontekście historyczno-społecznym. Jest nabrzmiała od ówcześnie wywrotowych treści takich jak psychoanaliza... - a to wydaje mi się bardzo, bardzo ciekawe.
Czytając tę swoistą autobiografię miałam jednak wrażenie, że zamiast myśleć o obrazach Dalego, coraz dosadniej uświadamiam sobie jego umiejętność do tworzenia autoreklamy.., do bycia autoreklamą. Przewracając kolejne strony myślałam sobie, że nigdy nie byliśmy bliskimi znajomymi, a to dlatego, że ja bym tego nie chciała. Denerwował mnie. Przez ponad sto pierwszych stron miałam wrażenie, że czytam o rozpuszczonym dziecku, które było w domu traktowane jak złote jajko. Potem nie było lepiej... Pomimo, że oboje cierpimy na dotkliwe migreny, tzn. Dali właściwie cierpiał, to jednak trudno mi było mu współczuć. Podobnie było w wielu innych sytuacjach. Jego osobowość wykręcona do granic - manipulancka, doskonale kreatywna, cierpiąca, wymuszająca, interesująca, odrzucająca, artystyczna, krzywdząca - nie zbliżyła mnie do niego.
Po raz pierwszy takie uczucia wzbudziła we mnie autobiografia artysty. Niewątpliwego artysty, który wyznawał zasadę "sztuki życia".

Niemniej jednak - polecam! Mimo mojej całkowicie niemerytorycznej oceny.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz